poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Zawieszam

Tak jak wskazuje tytuł zawieszam bloga do końca wakacji. Wyjeżdżam, więc zrozumcie!
PRZEPRASZAM!!! Na początku roku szkolnego powinna się pojawić nowa notka. Jeszcze raz wielkie PRZEPRASZAM!!! I do przeczytania.
Bezimienna<3

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 6 cz.1

W poprzednim rozdziale:
Wsiadłyśmy do auta i z prędkością 200km/h mknęłyśmy w kierunku szkoły. Może nie byłam pewna czy dostane się do grupy artystycznej, ale wiedziałam jedno, TO BĘDZIE NIEZWYKŁY ROK.










Bella




Gdy dojechałyśmy na parking miałyśmy dobre 5 min do rozpoczęcia lekcji. Przybyłyśmy więc idealnie.
-Alice  po co się tak śpieszyłaś?
-Bo myślałam że kto jak kto, ale córka komendanta przestrzega zasad ruchu drogowego. Ale nie, oczywiście kolejny pirat drogowy.
-Nie przesadzaj chochliku.-przez chwilę moje myśli All ,gdy nagle pomniałam sobie słowa mojej wampirzej wersji ze snu. Tak bardzo bym chciała zobaczyć reakcje Edwarda, chyba mi na nim zależy.
-Bello?
-Co?
-Wysiadamy?
-Jasne.
Na szczęście na parkingu nie było dużo osób. Więc obyło się bez ciekawskich spojrzeń.
-No nie spóźniłyśmy się na wielkie wejście!-naburmuszyła się Al.
-Tym lepiej dla mnie, a teraz choć.-zaczęłam ją ciągnąć w kierunku szkoły, a po chwili szłyśmy już ramię w ramię.Zatrzymałyśmy się przed wejściem gdzie miały się odbyć eliminacje do profilu muzyczno-artystycznego.
-Gotowa?-spytała się mnie Alice.
-Nie, ja nie potrafię śpiewać!
-Potrafisz! A skoro się denerwujesz może wystąpić z Edwardem.
-Chcesz mnie zeswatać jak Charlie i Carlisle?
-Nie, ale uważałam że będzie ci raźniej, przepraszam.-powiedział chochlik ze smutnymi oczkami.
-Nie, to ja przepraszam jestem przewrażliwiona, chętnie wystąpię z Edwardem, jeśli się zgodzi.
-Na pewno się zgodzi-zaszczebiotała już całkiem wesoło.
-Dobra wchodzimy.-powiedziałam, a Ali otworzyła drzwi. W jednej chwili około 50 par oczu zwróciło się w naszą stronę. Delikatnie się zarumieniłam widząc takie zainteresowanie. Zaczęłam szukać wzrokiem Cullenów. Wszyscy byli po drugiej stronie sali i patrzyli na mnie zaszokowani, prawie wszyscy z wyjątkiem Edwarda, on... on pożerał mnie wzrokiem. Na ten widok Ali zachichotała, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej. Ruszyłam z wampirzycą przy boku w stronę jej rodzeństwa. Czułam na sobie spojrzenia innych, ale nie zwracałam na to uwagi. Spojrzałam na Jazza, a on patrzył na mnie w zamyśleniu, marszcząc przy tym brwi. Ruszyłam w jego kierunku i spytałam :
-Co jest Jasper?
-Jak to zrobiłaś? Chciałaś być spokojna i jesteś. A przed chwilą drżałaś za strachu.
-Wiem to trochę dziwne. Po prostu mój nastrój jest zmienny, a gdy  widzę w pewnym sensie znajome twarze jest mi lepiej.
-Czyli coś w stylu odbierania pozytywnych emocji od znajomych?
-Miej więcej.
-A czy mogła by mi odpowiedzieć dlaczego nie czujemy twojego zapachu?
-To proste, mam coś w stylu tarczy nie można mnie skrzywdzić ani fizycznie, ani za pomocą  darów mentalnych, ciebie blokuje do stopnia wyczuwania moich emocji, Edwarda całkowicie, a chochlika wcale nie blokuje. A teraz założyłam tarczę zapachową byście mieli trzeźwy umysł. Z Carlislem tego nie robiłam, musiałam przetestować jego słynną samokontrole. Muszę przyznać że byłam w pewnym sensie dumna, jego oczy pociemniały, ale nie zaatakował. Dobrze wiedzieć że są jeszcze wampiry z sumieniem.
-Jesteś doprawdy niezwykła-Przyznali Jazz i Al.
-Dzięki.
Właśnie w tej chwili  wszedł nauczyciel i ogłosił że mamy się dobrać w pary chłopak, dziewczyna i zacząć się rozciągać . Mieliśmy wylosować styl i jakie emocje mamy przekazać tańcem. Rose była z Emmettem, Ali z Jazzem, a ja  z Edwardem zostałam sama. Podszedł do mnie i zapytał :
-Bello zatańczysz ze mną?-zapytał z szelmowskim uśmiechem.
-Z wielką chęcią.-odparłam
Podeszliśmy do koszyków z których mieliśmy wylosować  styl tańca i emocje. Wyciągnęłam z  jednego koszyka karteczkę, a Edward drugiego. Rozłożyłam ją i zobaczyłam duży napis: *Kizomba* . Pokazałam napis mojemu partnerowi i odebrałam jego widniał na niej napis: *Miłość i Pożądanie* Zrumieniłam się lekko i się zaśmiałam.
-No cóż, jak widać do będzie bardzo ciekawa lekcja. Chyba pójdę się przebrać. Poczekasz?
-Jasne.
Ruszyłam w kierunku szatni i wyciągnęłam z torby białe rurkiczarną bluzkę z odkrytym brzuchem a do tego białe szpilki. Gdy się przebrałem szybko wyszłam z szatni i odszukałam wzrokiem Edwarda. Stał obok Emmeta. Ruszyłam w ich stronę. Dopiero wtedy Edward mnie zobaczył... nie potrafiłam rozszyfrować tego spojrzenia poczułam że się rumienie i wtedy mnie olśniło... rozbierał mnie wzrokiem. Spojrzałam na Emma wyglądał podobnie tylko bardziej natarczywie. Odchrząknęłam i powiedziałam:
-Zdajecie sobie sprawę że tu mam twarz?-powiedziałam wskazując na swoją twarz
Nie zareagowali, co mnie rozzłościło, zauważyłam że Rose stoi niedaleko i rozmawia z Al i Jasperem. Ruszyłam w jej kierunku i po chwili się zatrzymałam, gdy zauważyłam że idą za mną. Szepnęłam więc :
-Rose.-wiedząc że usłyszy.
Dziewczyna ruszyła w moim kierunku z niemym pytaniem na twarzy. Wskazałam na śliniących się Emma i Edwarda. Od razu przyśpieszyła. Złapała braci za uszy i odwróciła w swoją stronę. Nie chciałam słuchać jak się tłumaczą, ruszyłam więc do stojących nieopodal Al i Jaspera.
-Co będziecie tańczyć?-Zapytałam  Alice gdy tylko się zatrzymałam
-HIP-HOP! Ja i hip-hop?!-Powiedziała bardzo zła Alice
-Świetnie tańczysz na pewno sobie poradzisz.-powiedział Jazz
-Zgadzam się! Będziesz świetna!-Odparłam
-No dobrze, a co oni przeskrobali?-Podchodzącej do nas Rosalie
-OBAJ chamsko gapili się na Belle od co!-Rose była naprawdę zła.
-Przepraszamy! My... to nie tak... to on...-Mówili to jednocześnie, przez co dostałam ataku chichotu.
-Dobrze ......  już dobrze....  - moją wypowiedź przerywała salwa śmiechu.
-To co zaczynamy?-Zapytała się nas Al.
-Tak -odpowiedź wszystkich była zgodna. Zgodziliśmy się na pierwszy ogień by mieć to za sobą. Zdjęłam z siebie mentalną tarczę i pokazałam mu układ który kiedyś wymyśliłam, spytałam czy da radę. A on pokiwał twierdząco głową.Pierwsza był taniec Ali i Jazza, potem Rose i Emma, a później nasz. To było niesamowite. Ed świetnie tańczył. Musiałam się powstrzymać by go nie pocałować. Czułam że te emocje były prawdziwe. Czułam każdy jego ruch. Czułam wszystko...   I muszę się przyznać bardzo mi się to podobało.
___________________________________________
I jak? Przepraszam że tak długo nie było notki. Proszę o komentarze.                        Bezimienna<3

środa, 9 lipca 2014

Rozdział 5

OSTATNIM ROZDZIALE:  -Co jeszcze?
-Christina Perri - A Thousand Years
-Dobrze jeśli zaśpiewasz
-Ok, tylko ja nie śpiewam najlepiej 
-Będzie dobrze
Edward zaczął grać , a ja śpiewać  












&Edward&

Śpiewała pięknie, niczym aniołek nie pasowała do świata potworów, wręcz przeciwnie powinna być aniołem. Skończyła śpiewać i zwróciła się w moją stronę, jest taka idealna, piękna, mądra... Musze ją poznać.
-Bello...
-Edwardzie... -powiedzieliśmy to jednocześnie co wywołało u nas uśmiech, jej piękny uśmiech...
-Ty pierwsza.
-Nie ty-odparła
-Nie ty-trzymałem na swoim
-Niech ci będzie.-odparła-Pomyślałam że może ty i twoje rodzeństwo zapiszecie się na profil muzyczno-taneczny, co ty na to ?
-Według mnie to świetny pomysł, teraz ty trochę poćwicz, a ja posłucham
-Ok-Graliśmy i śpiewaliśmy tak jeszcze dwie godziny śmiejąc się w niebo głosy

-Będę się już zbierał-powiedziałem, a Bella  wyraźnie posmutniała
-Odprowadzę cię

Gdy stanęliśmy przy drzwiach poczułem się trochę niezręcznie, w końcu podsłuchuje nas Carlisle, ale gdy spojrzałem w te jej piękne oczy zapominałem o Bożym świecie, byłem tylko ja i ona...
-Do zobaczenia jutro na przesłuchaniach, na pewno ci się uda.-Powiedziała i zaczęła otwierać drzwi , przeszedłem przez nie lecz stanąłem na wpół kroku i w wampirzym tempie się obróciłem , ucałowałem policzek Belli i powiedziałem:
-Teraz uda mi się wszystko.-Bella delikatnie się zarumieniła -Do jutra.-i wyszedłem z tam tond. Pobiegłem do lasu, gdzie niedaleko znajduje się nasz dom. Wszedłem do środka, aż tu nagle rzucił się na mnie uradowany chochlik(czyt.Alice).
-Dzięki, dzięki, dzięki!!!
-Za co tym razem?
-Że pójdziemy na te zajęcia, i z góry mówię BELLA NIE JEST TYLKO TWOJA !!! MASZ SIĘ NIĄ ZE MNĄ DZIELIĆ!!!! JASNE?!
-Jaka Bella i czyja jest, kto się kim dzieli. O co chodzi?-Wtrącił się Jasper
-Edward poznał dziewczynę...-zaczeła Alice, lecz ktoś jej musiał przerwać, oczywiście to był Emmett.
-ŻE CO?! EDWARD POZNAŁ DZIEWCZYNĘ !!! CHODŹCIE WSZYSCY ZDARZYŁ SIĘ CUD!!!
-Emmet zamknij tą swoją jadaczkę !!!- wydarłem się na niego, po raz pierwszy w życiu.
-WOW-Jasper
-Aaa-Alice
-Eee-Rosalie(nie mogłam się powstrzymać gdy się ostatnio tak wydarłam na siostrę reakcja wszystkich była taka sama. przy.aut.)
-Chce poznać te dziewczynę, ona cudów dokonuje, proszę państwa Edward Cullen pierwszy raz odpyskował. Kim ona jest?
-Córka tego komendanta co wygrał fortunę, Bella Swan, ma NIEZIEMSKI GŁOS, Edward uczy ją gry na pianinie,a koniec końców będzie szczęśliwe zakończenie.
-Co widziałaś ?
-Nic. Nie widzę jej.
Poczułem jak Jazz przegląda moje emocje.
-Co ty robisz?
-Sprawdzam czy się nie wpiłeś*(Wpijanie, wampirzy rodzaj wpojenia.Występuje ono u wampirów żywiących się krwią zwierząt, bo tylko one są zdolne do uczuć.Pomiędzy obiektami wpijenia tworzy się fizyczna i psychiczna więź)  To dzieje się za szybko... coś mi tu nie gra...(Jazz na przeczucia gdy dzieję się coś złego,lub coś do siebie nie pasuje. przy.aut.) -Jasper zaczął przegadać moje emocje zatrzymawszy się na chwili gdy ja pierwszy raz ujrzałem, poczułem się jak ...  na swoim miejscu, że tu przynależę do niej,byłem zarazem ubezwłasnowolniony i wolny.Dziwne.- Jazz z sykiem wessał powietrze
-Ale się wkopałeś stary...wpiłeś się w tą dziewczynę nie masz wyboru, jesteś do niej przywiązany musisz jej powiedzieć prawdę-powiedział Jazz grobowym tonem
-Tylko jest jedna sprawa nie musiałem jej  mówić, bo ona nas zna, tak jakby...  Rozmawiała z .. VOLTURI. Ma dar jest tarczą nie może jej nic zabić, ani wampir, ani wilkołak, ani człowiek , a nawet ona sama .  Urodziła z najlepszą krwią na świecie. A do tego ten dar, jest zbyt cenna dla każdego, i to właśnie ona tu rozdaje karty.Ale najbardziej zaskakujące są jej oczy, mleczna czekolada ze sporą ilością złota...-''trochę'' się rozmarzyłem o jej pięknych wesołych oczach...
-Ziemia do Edwarda.-powiedziała Rose machając rękom przed twarzą.
-Co?
-Nic.
Poszedłem do pokoju, gdy dziewczyny latały odtąd dotąd, robiąc sobie fryzury, makijaż i wybierając sukienki. Jazz i Emm grali w salonie na konsoli, Esme i Carlisle... wolałem chyba nie wiedzieć co robili. A ja czekałem tylko na moment gdy znów ją zobaczę.

Bella 
(Sen)
Biegnę przez las z nadludzką prędkością, a właściwie patrze na siebie z góry, wiem że ktoś mnie goni, nie mam pojęcia kto to, a nie mam odwagi by się odwrócić. czuję że nie biegnę wystarczająco szybko, lecz nie bałam się. Nagle zatrzymałam się na polanie i zobaczyłam samą siebie, no prawie siebie... Patrzyłam na swoją bardziej wampirzą wersje. Miałam włosy niemal do kolan długie loki w kolorze ciemnego złota podchodzącego pod jasno brązowy. Byłam o odcień bielsza. A moje oczy... nie, nie mogę w to uwierzyć ...
Moje prawe oko ma kolor płynnego złota, a lewe natomiast mleczno-czekoladowy z złotymi refleksami. Odezwałam się pierwsza:
-Kim jesteś?-spytała bardziej ludzka wersja.
-Jestem tobą-odparłam wampirza ja.
-Gdzie ja jestem?-dopytywałam się 
-To twoja podświadomość, jestem tu by ci pomóc, proszę nie zadawaj więcej pytań, nie mam dużo czasu.
-Dobrze.
-Więc słuchaj, zawsze wyobrażałaś sobie że nie panujesz nad tarczą fizyczną, to nie prawda, jeszcze jej nie kontrolujesz, choć to się zmieni, tylko pamiętaj że możesz ufać Cullen`om, traktuj jak rodzinę, a sama rozpocznij ludzkie życie, wiem że to się wydaje nienormalne, ale masz niewiele czasu. Twoje, w miarę normalne życie  wkrótce się zakończy, więc spełniaj marzenia i załatw wszystkie ludzkie sprawy, postaraj się żyć jak człowiek, może nie do końca. Nie mogę ci mówić szczegółów, lecz wiec że nie jesteś sama, i nigdy nie będziesz. Omijaj La Push szerokim łukiem może wtedy oszczędzisz sobie kundla  łażącego za tobą krok w krok. Nie mów Edwardowi że odbijasz jego  umiejętność. Możesz mu ufać, lecz stawaj na swoim.
Jeśli masz jakieś pytania, proszę bardzo.
-Jesteś z przyszłości?
-Tak jakby, jestem starszą wersją siebie, a dzięki nowo odkrytej mocy mogę się skontaktować z swoją wcześniejsza podświadomością.
-Ile masz lat?
-Teraz, mam 19 lat.
-Wciągu 2 lat tak się zmienię?
-Tak, ale pamiętaj 2 lata dużo i mało zarazem.
-Jak coś duże może być małe?
-Zależności od perspektywy, będzie się dużo działo, będziesz miała dużo wspomnień, lecz mało chwil w towarzystwie bliskich, proszę wykorzystaj każdą chwile, bo one zawszę są za krótkie. 
-A co z Cullen`ami ? Jaką w tym wszystkim odgrywają rolę?
-Cullen`owie to twoja druga rodzina. Przyjaciele,ochrona , zawsze możesz na nich liczyć.A z jeden z nich będzie miał z tobą pewną więź.
-Jaką więź?
-Dobra powiem ci. Jutro rano gdy spodkasz Edwarda zapytaj go a wpijanie, gdy się zapyta skąd o tym wiesz powiedz, że obudziłaś się z tą myślą i postanowiłaś go zapytać.
-Ok
-Posłuchaj czas mi się kończy, zawsze jestem przy tobie pomyśl co chciałabyś wiedzieć, a ja spróbuję znaleźć odpowiedź.Przy okazji ZAWSZE zakładaj sukienki, to będziesz miała przyjemność oglądać reakcje Edwarda. Żegnaj młodsza ja.
-Żegnaj starsza ja.

Bzzz Bzzz Bzzz 6:00

Wyłączyłam budzik przeciągając się. Mam nosić sukienki? To zaczynam od dziś!
Wstałam z łóżka i ruszyłam w  kierunku garderoby wybrałam :
                                                                 ,do tego bolerko:
                                                                             i buty:
                                                               oraz torebka:

Postanowiłam postawić na kolor turkusowy, lubiłam ten kolor. Wzięłam ze sobą ubrania i poszłam wziąć prysznic.
Alice

W TYM SAMYM CZASIE U CULLEN`ÓW :
Jak ona mogła tak zmienić kolor, wieczorem chciała się ubrać na kremowo, a teraz turkus?! Kiedyś to ją uduszę, albo nie wyciągnę na zakupy, tak to jest pomysł...
-Alice tylko mi jej nie wykończ, bo będziesz miała ze mną do czynienia.-powiedział Edward z dołu 
-Ta jasne. Idę teraz do niej.Pa.
-Alice!
Już mnie nie było. Byłam ciekawa jak wygląda, ta cała Bella. Jaka jest. Gdy widziałam ją w wizji z Edwardem była tylko rozmazaną sylwetką.Tak chcę ja poznać!
Gdy skończyłam wytarłam się ręcznikiem i  wysuszyłam włosy. Gdy ubierałam sukienkę usłyszałam pukanie do drzwi, co mię zdziwiło do mojego mieszkanka.Skończyłam moją czynność i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, a tam ... Alice. 
-Hej Al, wejdź
-Ty jesteś Bella?!
-Tak?-zabrzmiało to bardziej jak pytanie, a nie odpowiedź.
-JESTEŚ ŚLICZNA! ŁADNIEJSZA NAWET OD ROSE!-zaczęła piszczeć tuląc mnie.
-Dziękuje, ale nie sądzę by to  była prawda, Rose jest przepiękna, a ja zwyczajna.
-A do tego skromna! Będziesz moją przyjaciółką? Proszę, Proszę,Proszę!
-Ok, a mogę do końca się ubrać?
-Jasne. Może ci pomóc?
-Wiesz już wybrałam strój...
-A ja go ocenię, zrobię ci makijaż i włosy, a przy okazji jak ci się podoba mój komplet?
Dopiero wtedy spojrzałam na Ali miała na sobie :
                                                              A włosy ułożyła tak:
-Wyglądasz BOSKO!
-Dziękuje, a teraz leć.
-Ok-odpowiedziałam, weszłam do łazienki i ubrałam resztę kompletu. Gdy z niej wyszłam All od razu wzięła się  za makijaż i włosy. Włosy jeszcze raz rozczesała i pozwoliła gęstym falom opadać na ramiona i plecy wglądało to miej więcej tak:

                                                              Makijaż wyglądał tak:


-No ładniejsza chyba być nie możesz, chcę zobaczyć reakcję moich braci i Jazza gdy cię zobaczą.
-Myślisz że jest ok? Nie wyglądam dziwnie?
-DZIWNIE! TY MNIE NORMALNIE OBRAŻASZ! WYGLĄDASZ NIEZIEMSKO!!!SAMA ZOBACZ.
-Odwróciła mię w kierunku lustra, a ja normalnie siebie nie poznałam.
-To JA?
-No a kto?
-WOW, Ali ty normalnie czynisz cuda!
-Jakie cuda? To twój naturalny wygląd!
-Dziękuje.-powiedziałam i mocno ją przytuliłam.
-Bello idziesz coś zjeść?
-Nie.
-Dlaczego?
-Ludzkie jedzenie jest dla was mdłe, tak? Ze mną jest podobnie, tylko ja nie pije krwi.
-To dziwne. To jak ty funkcjonujesz?
-Nie wiem, tak po prostu nie muszę jeść.
-A masz samochód?
-Tak, tato coś wczoraj o nim wspominał ...A później oglądałam mieszkanie...no i lekcja z Edwardem, i wyszło na to że nie znam domu w którym mieszkam.
-Ja wiem gdzie jest garaż, a na zwiedzanie nie mamy już czasu. Choć!
-Już idę, wezmę tylko tablet.
-Ok
Zeszłyśmy na dół, gdzie jak powiedziała All jest wejście do garażu.Gdy zobaczyłam auto zaczęłam piszczeć:

-Jest CUDNY, jak myślisz? 
-Tak jedźmy!
-Ok 
Wsiadłyśmy do auta i z prędkością 200km/h mknęłyśmy w kierunku szkoły. Może nie byłam pewna czy dostane się do grupy artystycznej, ale wiedziałam jedno, TO BĘDZIE NIEZWYKŁY ROK.

______________________________________________
Proszę o komentarze, bo żadnych nie ma. Jak się podoba?                                Bezimienna <3

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 4

Carlisle 
Zaskoczyła mnie wiedza Belli. Dyskretnie powiedziała przy swoim nic nie podejrzewającym ojcu że wie o istnieniu WAMPIRÓW i że rozmawiała z VOLTURI kim jest ta  niezwykła dziewczyna, dzięki naszej pogawędce dowiedziałem się że jest odporna na wampiry które przyciąga. Co z nią jest nie tak... Wtedy zaczęła śpiewać... To było niesamowite, ma anielski głos, a w śpiew wkłada tyle emocji...Była niezwykła. Na pewno będzie kimś sławnym, ważnym ... W jej głosie można było się zakochać.Naprawdę niezwykła dziewczyna.
-I jak-odezwała się Bella po skoczeniu piosenki
-Wow-nie mogłem nic więcej wykrztusić
-Widzisz tato nie powinnam chodzić na muzykę i taniec. Prawie spowodowałam zawał naszego gościa. Wypisz mnie z nich.
-Bello co ty mówisz to było niezwykłe, porostu mnie zaskoczyłaś nie wiedziałem że masz taki talent. Umiesz na czymś grać?-powiedziałem jej prawdę.Byłem bardzo ciekaw czy  gdyby nie potrafiła grać na fortepianie, brała by lekcje u Edwarda?

Bella
-Gram na instrumentach takich jak: gitara, gitara akustyczna, gitara basowa, keyboard, cymbałki, cymbały, bęben, kotły, wiolonczela, klarnet, obój, flet, flet poprzeczny, perkusja, skrzypce, fagot, tamburyn, mandolina, mandola, koto, shamisen, bałałajka, kastaniety, dudy,  organy, kontrabas, altówka, klawesyn, trąbka, puzon, saksofon, tuba, harfa, trójkąt, wiola, lira i kilka innych.
-Sporo tego, a na czym nie grasz?
-Chyba tylko na pianinie.
-To świetnie się składa, bo widzisz  Edward mój syn potrafi grać, jak byś chciała myślę że mógł by cię uczyć.
-To wspaniałe prawda Bello? Musisz się dokształcać, więc co ty na to?  
-Być może się zgodzę, jeśli to by było tu i powiecie co kombinujecie.
-My Nic?!-Postanowiłam że spróbuje tego co odepchnęłam od Aro dzięki czemu czytałam w myślach. Zbliżyłam się do taty chwyciłam go za rękę myśląc intensywnie o tym zdarzeniu.Jest udało się słyszałam myśli Charliego...Była by z nich piękna para, on jest mądry i opiekuńczy zadba o Belle, tylko jak ich ustawić by mieli się ku sobie? Wiem Cullenowie są świetnymi muzykami muszę porozmawiać o tym z Carlisle'm na pewno mię poprze. Puściłam dłoń taty nie mogąc uwierzyć że mój własny ojciec swata mię z wampirem, może o tym nie wie, ale się liczy.Chwyciłam dłoń doktora co jemu chodzi po głowie.Bella już jest będzie się uczyć od Edwarda więc spędzą ze sobą dużo czasu i to przy muzyce, a jak wiadomo muzyka łagodzi obyczaje i łączy ludzi. Może zaproponuje by uczyli się w programie muzycznym i tanecznym? Na pewno się zgodzą.Będzie z nich śliczna para.
-Boże wy mnie chcecie wyswatać?!
-Ależ nie...
-Już wam wierze.-Przerwałam im bo mnie nieźle zdenerwowali
-Bello nie ważne są nasze zamiary czy nadzieje, tu chodzi o ciebie i o twoje dobro. Nie słuchaj się nas w sprawach sercowych, ale nie rezygnuj z nauki gry na pianinie i rozwijaj się dalej, tylko proszę nie zmarnuj tego talentu.Bo on jest niepowtarzalny.
-Dzięki Carlisle-przytuliłam go, a co miałam zrobić
-A ty- zwróciłam się  do taty- bierzesz od doktora lekcje takich pocieszających przemów. Przydadzą ci się
-Tak jest szefowo!-i mi zasalutował.
-A kiedy pierwsza lekcja może do jutra czegoś się nauczę?
-A co jest jutro?
- przesłuchania do artystycznej grupy.
-A myślisz że moje dzieci mogły by się zapisać?
-Tak, mogą do jutra.
-To ty idź się rozpakować, a my powiadomimy Edwarda, pewnie niedługo będzie prawda Carlisle? 
-Tak, myślę że tak.

Ruszyłam pędem na górę z rozpakowaniem wyrobiłam się w dwadzieścia minut, później wybrałam sobie strój padło na to:

  Włosy wysuszyłam i pozwoliłam spadać im falami na moje plecy zaczesując je przy tym spinając spinką w kształcie róży z lewej strony: 

Postanowiłam zrobić sobie delikatny makijaż usta więc pokryłam bezbarwnym błyszczykiem a oczy pomalowałam.
Tak przygotowana ruszyłam na dół. Gdy byłam na parterze zauważyłam naszego gościa, a mojego nauczyciela.Był odwrócony do mnie plecami najwyraźniej dopytując się o szczegóły. Nagle doktor podniósł wzrok  i uśmiechnął się do minę ciepło, odwzajemniłam uśmiech dokładnie gdy wcześniejszy rozmówca odwrócił się w moją stronę. Wydał się zaszokowany moim widokiem.
-Hej jestem Bella.
Dalej się we mnie wpatrywał, jego ojciec by go ocucić wbił mu łokieć w żebro
Edward jak by wybudził się z jakiegoś transu, spojrzał na mnie pytająco. Ja cierpliwie czekałam patrząc na niego wyczekująco. Spróbował przebić się przez moją tarcze chcąc odczytać moje myśli, zamiast  tego ja usłyszałam jego. Co ona mówiła? Wychodzę na idiotę. Boże co to mogło być?   zaśmiałam sie cicho, a chłopak spojrzał prosto w moje oczy.
-Hej jestem Bella
-Edward Cullen, miło mi się poznać.
-Mnie również Edwardzie.
Nowo przybyły przełkną głośno ślinę, na co ja się zaśmiałam.
-Idziemy?-zapytałam
-Jasne.- odparł szybko
-Choć.-powiedziałam cicho wiedząc że usłyszy.
Ruszył w moim kierunku, a ja odwróciłam się plecami i ruszyłam jak najdalej od wzroku pewnego policjanta i doktora.

Gdy wreszcie doszliśmy do mojego mieszkania, chwyciłam chłopaka za rękę czując w niej przyjemny prąd. Co chwila próbował się przebić przebić przez moją tarcze na skutek czego słyszałam jego myśli, a motywem przewodnim było to ``jaka to jestem cudowna`` itp.
-Możesz wreszcie przestać to robić?
-Ale co?
-Próbować odczytywać moje myśli.
-Skąd o tym wiesz?-spytał nieco zdziwiony
-Carlisle ci nie mówił?
-Nie, czego mi nie powiedział?
-Że wiem o was wszystko.-zatrzymał się i spojrzał na mnie.
-Wszystko?
-Tak , może ja zacznę od początku, od niepamiętnych mi czasów wiedziałam o waszym istnieniu, przyzywała waszą rasę moja krew. Lecz ja byłam odporna na wampiry, jak i na inne stworzenia  z waszego świata. Na mój świat też jestem odporna. Nie da mnie się zabić, od tak ,nawet sama nie mogę się skrzywdzić.
-Jak to działa?- spytał
-Zademonstruje ci, ale musisz wykonywać moje polecenia.-energicznie pokiwał głową
Złapałam go za rękę i przyłożyłam ją sobie do twarzy 
-Czujesz mnie prawda? Moja krew cię przyzywa.-niechętnie pokiwał głową 
-Po myśl jak może smakować, wyobraź sobie jak ją pijesz.-przymknął oczy widziałam jak czarne żyłki krążą po jego twarzy, gdy były w okolicach oczu.Wyszeptałam.
-Przybliż się- wykonał moje poleczenie, a gdy to uczynił został ''odepchnięty'' na dobre dwa metry 
-Wow, czemu nie dziamało wcześniej ?
-Nie chciałeś mię skrzywdzić, ale moja ''druga skóra'' nie lubi za bliskich kontaktów.
-Szkoda...- wyglądał tak jak by się zastanawiał czy powiedział to nagłos.
-Tak, szkoda.-Uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
-To co przejdziemy do lekcji?
-Chętnie .
Usiedliśmy do pianina .
-Co by sobie pani życzyła?
Gdy skończył grać uśmiechną się do mnie, ja odwzajemniłam uśmiech.
 -Co jeszcze?
-Christina Perri - A Thousand Years
-Dobrze jeśli zaśpiewasz
-Ok, tylko ja nie śpiewam najlepiej 
-Będzie dobrze
Edward zaczął grać , a ja śpiewać  


Rozdział 3

                                                                               Bella 
Podróż minęła mi spokojnie, bez żadnych zakłóceń. Gdy wreszcie dotarłam na lotnisko w Port Angeles zaczęłam rozglądać się za Charliem. Po chwili go ujrzałam, wcale się nie zmienił. Podeszłam do niego pewnym krokiem.I się przywitałam.
-Cześć tato, miło się widzieć, masz pozdrowienia od Renee,
-Bella?
-Tak, a co?
-Bardzo się zmieniłaś wcale się nie poznaje. Bardzo wyrosłaś i rozjaśniłaś, masz bardzo bladą twarz dobrze się czujesz?
-Tak, po prostu jestem blada.
-A oczy zawsze miałaś brązowe oczy, a teraz są jakby złote.
-Co?!
-Spokojnie to tylko złotych refleksów.
-Nie strasz mnie
-A ty byś się nie wystraszył gdyby twoje oczy zmieniały się z dnia na dzień?
-Chyba masz racje, a włosy na końcach przefarbowałaś?
-Nie a co?
-Są złote-Zaczęłam od razu sprawdzać czy ma racje... , miał moje końcówki były złote.
-Pewnie się rozjaśniły od słońca- odparłam
-Morze masz racje, a...-nie dałam mu dokończyć
-Tato czy ty mnie przesłuchujesz? Czy mam prawo chociaż do adwokata? Bo już czuje się maglowana jak na komisariacie.-Charile się zaśmiał
-Po prostu nie mogę uwierzyć  że tak wyrosłaś i wyładniałaś.
-Dziękuje.
-Idziemy?
-Jasne.
             ~&~&~&~&~&~&~&~&~
Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się że Charlie wyprowadził się i sprzedał stary dom na rzecz willi.
 Była naprawdę piękna, w życiu takiej nie widziałam. Nie mogłam w to uwierzyć, skąd tata miał takie pieniądze? Czy wygrał los na loterii i teraz jest milionerem? Coś mi tu nie pasuje.
-Tato skąd wiozłeś pieniądze na taka wille?
-Bello nie martw się nie wziąłem kredytu, nic z tych rzeczy, to prostu kiedy dowiedziałem się że przyjeżdżasz los się do mnie uśmiechnął, a tą wille oglądałem od dawna zbierając na jej kupno.
-Czyli co wygrałeś los na loterii?
-Coś w tym stylu, a to dzięki tobie.
-Jak to?
-Trzeba było wpisać 8 cyfr ja wybrałem twoją datę urodzenia, a  gdy się spytałaś czy możesz ze mną zamieszkać przypominałaś mi o losowaniu, i tak wygrałem.
-Wow.
-Z tego co otrzymałem kupiłem dom i dwa samochody, oraz urządziłem wnętrze, najbardziej się napracowałem z twoim mieszkankiem, dlatego wynająłem architektów, mam nadzieje że ci się spodoba, a co do reszty pieniędzy część ulokowałem na życie, a resztę przelałem ci na twoje nowe konto.-rzuciłam się tacie na szyje wkuło powtarzając że nie musiał i jak bardzo mu za to dziękuje,
-Nie ma za co Bells.
-Naprawdę nie wiem co powiedzie to jest całkiem jak sen, tak ci dziękuje tato.
-Bello dusisz mię, jesteś naprawdę silna.-od razu złagodziłam uścisk, a Charlie dopowiedział-tego się po tobie nie spodziewałem, coraz bardziej mnie zaskakujesz Bells.-Nie skomentowałam tego w żaden sposób , aż w końcu ruszyliśmy w kierunku drzwi.
-Bello leć no górę drzwi do swojego pokoju, drzwi są oznaczone.A i jeszcze jedno by cię widywać mamy wspólna kuchnie. Leć no leć!-Pędem ruszyłam na górę byłam bardzo ciekawa wyników pracy specjalistów.


Nie zawiodłam się wszystko było duże i przestronne, kiedy nagle natknęłam się na drzwi, na kturych jest przyklejona mała fioletowa karteczka , na której było napisane:

                                                      Droga Bello !
Wiem że nie uważasz się za osobę wybitnie uzdolnioną, a to co chce ci powierzyć nie oznacza że nie musisz dalej trenować, rozmawiałem ostatnio duże z Renee na temat twoich pasji i aspiracji. Dowiedziałem się że nasz muzyczny i taneczny talent,  co nie oznacza że możesz spoczywać na laurach, a gdy przyjdziesz powiedzieć że to przesada proszę nie wypieraj się że tego nie kochasz. Bo to kłamstwo, twoja stara trenerka poleciła mi bym zapisał cię w szkole na profil muzyczno~taneczny bo sama byś tego nie zrobiła. Słyszałam że grywasz a wszystkich znanych mi instrumentach, więc powinienem cie w nie zaopatrzyć, proszę otwórz drzwi.
                                                                                                           Charlie
Moim oczom ukazało się coś niezwykłego ...


 (jest tylko jeden rząd krzeseł)
-Aaaaaaaaa!-zaczęłam piszczeć jak opętana. Naglę zauważyłam kartkę ze strzałką prowadziła na scenę ruszyłam jej śladem i co rusz znajdywałam nowe identycznie oznaczone. Gdy byłam już na scenie zauważyłam że  strzałki skręcają w prawo, a ja ruszyłam drogą uwianą strzałkami. Gdy doszłam już do drzwi znalazła koleją kartkę z liścikiem, a brzmiał on tak:
                                                                  Bello!
Przykro mi że nie ma mię teraz przy tobie, ale bałem się że ogłuchnę, a teraz na ciąg dalszy niespodzianek.  Proszę otwórz drzewi.
                                                                               Charlie
Zobaczyłam coś...przez co dostałam szoku... to była ...sala  taneczna!
-Chalieeeeee!
Nie no on jest nie możliwy! Zauważyłam kolejne drzwi... NO NIE KONIEC!!! SZATNIA?!

Zaczęłam wracać do swojego pokoju. Gdy byłam już na scenie zauważyłam kolejne drzwi... niepewnie do nich podeszłam i je otworzyłam.Dosłownie już nie miałam sił...GARDEROBA AKTORSKA?!
 Charlie przesadził, ale przecież nie mogę na niego nakrzyczeć za to że daje mi drogie prezenty. By pozbyć się natrętnych  myśli postanowiłam wypróbować salę taneczną przebrałam się w szatni, włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć układ z mojej starej szkoły.<klik> Gdy piosenka się skończyła postanowiłam spełnić prośbę Charliego, wróciłam do szatni przebrałam się i jakoś udało mi się zejść na dół. Gdy byłam już w salonie zauważyłam że z tatą siedzi jakiś mężczyzna cała się spięłam bo... wyczułam zapach wampira. Wystraszyłam się i to na poważnie tata nie powinien być z nim sam. Szybko podeszłam do ojca i wtedy go zobaczyłam Carlisle, nareszcie go spotkałam. Na mą twarz wpełzł uśmiech, ale wzrokiem wyraźnie mu pokazałam że musimy porozmawiać.
-Bello to jest...-nie dałam mu dokończyć
-Carlisle Cullen, mąż Esme, adoptowany ojciec Alice, Jaspera, Rosalie, Emmetta i Edwarda. Z zawodu lekarz.-Patrzyli się na mnie oniemiali
-No co? Nie przyjeżdża się bez informacji. Jak byłam z mamą we Włoszech odwiedziłam Volterre, gdzie spotkałam waszych serdecznych przyjaciół -zauważyłam jak doktor Cullen zesztywniał i spiął wszystkie  mięśnie-Volturi, proponowali mi zamieszkanie w ich kraju nie zgodziłam się mówiąc że wyjeżdżam do Forks, gdy się dowiedzieli gdzie jadę pokazali mi wasze zdjęcia i trochę o was opowiedzieli. Zaintrygowana przyśpieszyłam swój przyjazd do tej mieściny.
-Ooo widzę że jesteś...dobrze poinformowana.
-Tak wiem dużo z rożnych dziedzin.A teraz chciała bym zmienić temat, tato prosiłeś mnie o nie spoczywanie na laurach, więc chcesz sprawdzić mój poziom umiejętności śpiewu? Pan Cullen oczywiście też może posłuchać.
-Ja bardzo chętnie- odparł nasz gość
-No to chodźmy-tym razem to był Charlie
~&~&~&~
Gdy dotarliśmy na miejsce tata zaczął rozstawiać sprzęt, a ja w tym czasie ucięłam sobie krótką pogawędkę z doktorkiem.
-Wiesz wszystko?
-Tak
-To dla czego żyjesz? Volturi powinni cię zabić, nie zrozum mnie żle...
-Rozumiem. Nikt, ani nic, nawet ja sama nie mogę sobie zrobić krzywdy. Mam na sobie coś w rodzaju tarczy żadne zagrożenie do mnie nie dociera. By mię dotknąć trzeba nie być dla mnie zagrożeniem.-w tym momencie złapałam go za rękę-niech pan pomyśli o mojej krwi.-widać zrobił to bo odepchnęło go na pół metra-ale jest jeden haczyk ja muszę chcieć tego dotyku.
-Fascynujące, a jesteś odporna mentalnie?
-Tak
-Bello już gotowe możesz śpiewać.-Weszłam do studia i zaczęłam śpiewać

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 2

Jako początkująca postanowiłam na początku bazować na książce, więc oto przerobiony rozdział  sagi  ,,Zmierzch'' MIŁEGO CZYTANIA!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jadąc z mamą na lotnisko, szeroko otworzyłyśmy samochodowe okna. W Phoenix były dwadzieścia cztery stopnie w cieniu przy absolutnie bezchmurnym niebie. Miałam na sobie ulubioną koszulkę-bez rękawów, z białej siateczki-włożoną specjalnie z okazji wyjazdu. Do samolotu zamierzałam wziąść kurtkę.
Celem podróży było miasteczko Forks położone na północno-zachodnim krańcu stanu Waszyngton, na półwyspie Olympic. Pada tam częściej niż w jakimkolwiek innym miejscu w Stanach i jest to jedyna rzecz, jaka wyróżnia tę mieścinę. To właśnie przed to właśnie przed tymi posępnymi, deszczowymi chmurami uciekła moja matka, gdy miałam zaledwie pare miesięcy. Ona uciekła, choć nigdy nie rozumiałam dlaczego. Według mnie Forks jest magicznym miejscem, lecz mój słaby kontakt z Charlie spowodował że rzadko odwiedzałam cię mieścinę. Jako czternastolatka zbudowałem się i zamiast całym wakacji spędzałam z nim tylko 2 tygodnie kalifornii. Phoenix dawało mi poczucie bezpieczeństwa bo większość rzeczy które są niebezpieczne w świecie którego jestem częścią kryją się w mroku, a to wiecznie żywe miasto w Arizonie jest prawie zawsze słoneczne i upalne, więc jest idealne dla kogoś kto zna prawde o świecie w którym żyje i stara się nie narażać na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Kocham to miasto za to że jest ostoją ,za upał i słońce , za żywotność.
-Bello-odezwała się mama w hali odlotów-pamiętaj, że nie musisz tego robić- powiedziała po raz setny niewątpliwie ostatni.
Moja mama wygląda zupełnie tak jak ja, jak ja z krótkimi włosami i pierwszymi zmarszczka mimicznymi. Spojrzał mi w oczy i poczułam narastającą panikę. Jak mogłam zostawić samą tak nieobliczalnie są nieprzytomną osobę? Czy sobie poradzi? Oczywiście miała teraz Phila, rachunki będą zatem płacone w terminie, bak i lodówka pełne,a jeśli się gdzieś zgubi, będzie miała do kogo zadzwonić, ale mimo to...
-Ja naprawdę che jechać-brzmiało to szczeże, bo mówiłam prawdę, wiedziałam że nie będe już bezpieczna, lecz nie bałam się. Co prawda w wampirach jest instynkt drapieżcy, dowiedziałam się o nich wszystkiego, o nich, o sposobie postrzegania różnych spraw, a nawet myśli i to dzięki volturi, rodzinie królewskiej sprawujących piecze nad tajemnicą wampirów.
RETROSPEKCJA
Spotkałam ich podczas podróży do Włoszech, gdzie zostałam zwabiona do ich"krypty" jako przekąska. Gdy zaczęli zabijać pierwszych nieszczęśników, wszystkich ogarnęła wielka panika, wszystkich oprócz mnie widziałam inne wampiry i często stawałam się ich celem bo w ich opini moja krew"śpiewa". Wracając do tematu volturii gdy zabito większość osób ich uwaga padła na mnie, wiedziałam że moja krew ich przyzywa więc mam niewiele czasu na zdobycie informacji, więc zamiast uciekać i krzyczeć ruszyłam w kierunku wielkiej trójcy zatżymałam się jakieś 3 metry od nich i powiedziałam:"Witaj Aro, Kajuszu, Marku miło was wreszcie poznać." Wyglądali tak jakby zobaczyli ducha, a po chwili aro odezwał się dziwnie niepewnie:"Słucham?" Odpowiedziałam bez wachania:"Myślałam że wampiry mają świetny słuch, ale cóż. Miło mi wreszcie poznać wielką trójce, myślałam że moja wizyta odbędzie się w w innych okolicznościach, ale skoro już tu jestem chciała bym was poprosić o infotmacje, dotyczące rodziny Cullenów."
Wszyscy dosłownie wszyscy w moim polu widzenia zbaraniali, zaśmiałam się krótko z tego widoku i zaczełam się przechodzać rozpoznając znajome mi twarze, z obrazów i książek. Zauważyłam Jane i postanowiłam że się z każdym przywitać:"Witaj Jane, Alec" skierowałam to do piekiejnych bliź niąt i ruszyłam dalej:"Feliksie, Demetrii, Heidi miło was widzieć." Wszyscy przez dobrą minutę patrzyli na mnie z zdziwieniem wypisanym na twarzy, gdy zaczynałam się już niecierpliwić Aro się otrząsną:"Kim jesteś?" Odpowiedziałam szybko bez zająknienia:" Bella Swan"
"Skąd tyle wiesz o naszej rasie?" Dopytywał się Aro. "Od innych waszego pokroju, choć najwięcej informacji uzyskałam od zmiennokształtnych i dzieci księżyca." "Jak rozpoznawałaś w.naszych pobrateńcach wampiry?" "Zazwyczaj się na mnie rzucali, choć częściej rozpoznaje ich po spojżeniu w oczy, widze w tedy ostatnią ofiare, a gdy wyczuwają mój zapach widze wtedy czarne żyłki." "Skoro często cię atakowali dlaczego jeszche żyjesz?" "To dość dziwne, ale gdy coś mi.zagraża jestem od tego odcięta nie można mnie wtedy dotknąć." Aoro dziwnie na mnie spojrzał. Dał oczami znak Feliksowi, a ten żucił się na mnie, a raczej spróbował i odbił się od mojej niewidzialnej tarczy na jakieś dobre 15 metrów. Wszyscy byli oniemiali."Na lucką broń także jestem odporna." "Więc żadne zagrożenie nie jest ci zagrożeniem?" "Nie" " Czyli jesteś nieśmiertelna?" "Nie to coś w rodzaju tarczy mentalno-fizycznej.""Pozwolisz że to sprawdzimy? Jane..."
"Ból" Szepneła Jane, a jej głos rezszedł się echem po człym pomieszczeniu.Poczułam przyjemne mrowienie. Zauważyłam strach w oczach Jane, i wtedy mi się przypomniało że odbijanie mojej tarczy działa też na poziomie mentalnym.Jane zaczęła wić się z bólu. Natychmiast to przerwałam"Jane przepraszam cię.""Co się stało?" Mówiłam że ta tarcza odbija, w przypadku darów memtalnych pobieram dar i automatycznie atakuje nim przeciwnika, dopiero po chwili mogę go kontrolować." "Ale jak to możliwe?" " Nie wiem" "Bello, mo bardzo niezwykłe dary, a złaszcza że jesteś człowiekiem, lecz zanim cokolwiek postanowimy czy zaproponujemy powiedz, jak wyciągnełaś od naszych pobrateńców te wszystkie informacje, przeciesz wszscy są świadomi że ujawnienie prawdy jest surowo karane." "Tak to jest karane, ale to ja mam najlepszą karte przetargową, której żaden spodkany przezemnie wampir nie odtzucił, coś co mogą uzyskać dzięki mnie." "Co to takiego?" "Moja krew" Aro oblizał wargi w dobrze znany mi sposób. Wyciągnełam z wewnętrznej kieszeni kurtki litr mojej krwi i podeszłam bliżej do Aro. "Prosze wiem że według oceny waszej rasy moja krew was przyzywa." "Dziękuje. A wracając do propozycji, czy chciałabyś się do nas przyłączyć?" "Nie dziękuje nie po to tu przybyłam, chciałbym zdobyć informacje na temat Cullenów" "Dobrze opowiem ci tylko to może trochę potrwać." "Słyszałam o twoim darze, a skoro je odbijam wystarczy że mnie dotkniesz." "To będzie trudne, jestem przecież twoim naturalnym zagrożeniem." "Wstrzymaj oddech, a ja zajmę się resztą" Zrobił tak jak mu poleciłam i zobaczyłam wszystkich poznałam ich, marzenia, pragnienia, osobowości i myśli...
  KONIEC RETROSPEKCJI
-Żegnaj Bello.
-Pa mamo, kocham cię.
Zaczęłam się oddalać nie patrząc wstecz. Zamykając najbezpieczniejszy rozdział w moim życiu.
 
 
I jak ? Wiem dużo podkradłam z książki i za to przepraszam.

Rozdział 1

Dziennik Belli:
 W dawnych czasach ludzie uważali wampiry za krwiożercze,śpiące w trumnach potwory, do dzisiejszego dnia  utrzymały się te legendy, wierzono również że wampiry są uczulone na czosnek i słońce,bądź zmieniają się w nietoperze. W dzisiejszych czasach postać ''wampira'' jest używana do powieści gdzie są przedstawiane jako czarne charaktery. Jest wiele teorii o stylu bycia wampirów, lecz żaden dotychczasowy fanatyk nie poznał prawdy. Oczywistością jest że wampiry żywią się krwią, lecz niekoniecznie ludzką, w dzisiejszych czasach są dwa klany wampirów ''wegetarian'', które porzuciły stereotypowe polowania na ludzi zamieniając ich krew na zwierzęcą. Klany te egzystują obecnie w stanie washington w Forks i na Alasce w Denali. Członkani klanu Denalczyków są Taneya, Kate, Irina, Karmen i Eleazar. Członkami klanu Cullenów z Forks są Carlisle, Esme, Emmett, Rosalie, Jasper, Alice i Edward.
CECHY WAMPIRÓW:
-szybkość
-siła
-doskonały słuch
-świetny wzrok
- aksamitny głos
-blada skóra
-atrakcyjny wygląd
-jad
-brak snu
-oczy zmieniające kolor
-dodatkowe zdolności
Przez dwa ostatnie miesiące udało mi się zdobyć wiele informacji na temat klanów ''wegetariańskich'' wampirów ,lecz głównie skupiłam się na tym z Forks, gdzie mieszka Charlie mój tata i gdzie się właśnie przeprowadzam.
''POLOWANIE'' NA WAMPIRY CZAS ZACZĄĆ!