niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 2

Jako początkująca postanowiłam na początku bazować na książce, więc oto przerobiony rozdział  sagi  ,,Zmierzch'' MIŁEGO CZYTANIA!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jadąc z mamą na lotnisko, szeroko otworzyłyśmy samochodowe okna. W Phoenix były dwadzieścia cztery stopnie w cieniu przy absolutnie bezchmurnym niebie. Miałam na sobie ulubioną koszulkę-bez rękawów, z białej siateczki-włożoną specjalnie z okazji wyjazdu. Do samolotu zamierzałam wziąść kurtkę.
Celem podróży było miasteczko Forks położone na północno-zachodnim krańcu stanu Waszyngton, na półwyspie Olympic. Pada tam częściej niż w jakimkolwiek innym miejscu w Stanach i jest to jedyna rzecz, jaka wyróżnia tę mieścinę. To właśnie przed to właśnie przed tymi posępnymi, deszczowymi chmurami uciekła moja matka, gdy miałam zaledwie pare miesięcy. Ona uciekła, choć nigdy nie rozumiałam dlaczego. Według mnie Forks jest magicznym miejscem, lecz mój słaby kontakt z Charlie spowodował że rzadko odwiedzałam cię mieścinę. Jako czternastolatka zbudowałem się i zamiast całym wakacji spędzałam z nim tylko 2 tygodnie kalifornii. Phoenix dawało mi poczucie bezpieczeństwa bo większość rzeczy które są niebezpieczne w świecie którego jestem częścią kryją się w mroku, a to wiecznie żywe miasto w Arizonie jest prawie zawsze słoneczne i upalne, więc jest idealne dla kogoś kto zna prawde o świecie w którym żyje i stara się nie narażać na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Kocham to miasto za to że jest ostoją ,za upał i słońce , za żywotność.
-Bello-odezwała się mama w hali odlotów-pamiętaj, że nie musisz tego robić- powiedziała po raz setny niewątpliwie ostatni.
Moja mama wygląda zupełnie tak jak ja, jak ja z krótkimi włosami i pierwszymi zmarszczka mimicznymi. Spojrzał mi w oczy i poczułam narastającą panikę. Jak mogłam zostawić samą tak nieobliczalnie są nieprzytomną osobę? Czy sobie poradzi? Oczywiście miała teraz Phila, rachunki będą zatem płacone w terminie, bak i lodówka pełne,a jeśli się gdzieś zgubi, będzie miała do kogo zadzwonić, ale mimo to...
-Ja naprawdę che jechać-brzmiało to szczeże, bo mówiłam prawdę, wiedziałam że nie będe już bezpieczna, lecz nie bałam się. Co prawda w wampirach jest instynkt drapieżcy, dowiedziałam się o nich wszystkiego, o nich, o sposobie postrzegania różnych spraw, a nawet myśli i to dzięki volturi, rodzinie królewskiej sprawujących piecze nad tajemnicą wampirów.
RETROSPEKCJA
Spotkałam ich podczas podróży do Włoszech, gdzie zostałam zwabiona do ich"krypty" jako przekąska. Gdy zaczęli zabijać pierwszych nieszczęśników, wszystkich ogarnęła wielka panika, wszystkich oprócz mnie widziałam inne wampiry i często stawałam się ich celem bo w ich opini moja krew"śpiewa". Wracając do tematu volturii gdy zabito większość osób ich uwaga padła na mnie, wiedziałam że moja krew ich przyzywa więc mam niewiele czasu na zdobycie informacji, więc zamiast uciekać i krzyczeć ruszyłam w kierunku wielkiej trójcy zatżymałam się jakieś 3 metry od nich i powiedziałam:"Witaj Aro, Kajuszu, Marku miło was wreszcie poznać." Wyglądali tak jakby zobaczyli ducha, a po chwili aro odezwał się dziwnie niepewnie:"Słucham?" Odpowiedziałam bez wachania:"Myślałam że wampiry mają świetny słuch, ale cóż. Miło mi wreszcie poznać wielką trójce, myślałam że moja wizyta odbędzie się w w innych okolicznościach, ale skoro już tu jestem chciała bym was poprosić o infotmacje, dotyczące rodziny Cullenów."
Wszyscy dosłownie wszyscy w moim polu widzenia zbaraniali, zaśmiałam się krótko z tego widoku i zaczełam się przechodzać rozpoznając znajome mi twarze, z obrazów i książek. Zauważyłam Jane i postanowiłam że się z każdym przywitać:"Witaj Jane, Alec" skierowałam to do piekiejnych bliź niąt i ruszyłam dalej:"Feliksie, Demetrii, Heidi miło was widzieć." Wszyscy przez dobrą minutę patrzyli na mnie z zdziwieniem wypisanym na twarzy, gdy zaczynałam się już niecierpliwić Aro się otrząsną:"Kim jesteś?" Odpowiedziałam szybko bez zająknienia:" Bella Swan"
"Skąd tyle wiesz o naszej rasie?" Dopytywał się Aro. "Od innych waszego pokroju, choć najwięcej informacji uzyskałam od zmiennokształtnych i dzieci księżyca." "Jak rozpoznawałaś w.naszych pobrateńcach wampiry?" "Zazwyczaj się na mnie rzucali, choć częściej rozpoznaje ich po spojżeniu w oczy, widze w tedy ostatnią ofiare, a gdy wyczuwają mój zapach widze wtedy czarne żyłki." "Skoro często cię atakowali dlaczego jeszche żyjesz?" "To dość dziwne, ale gdy coś mi.zagraża jestem od tego odcięta nie można mnie wtedy dotknąć." Aoro dziwnie na mnie spojrzał. Dał oczami znak Feliksowi, a ten żucił się na mnie, a raczej spróbował i odbił się od mojej niewidzialnej tarczy na jakieś dobre 15 metrów. Wszyscy byli oniemiali."Na lucką broń także jestem odporna." "Więc żadne zagrożenie nie jest ci zagrożeniem?" "Nie" " Czyli jesteś nieśmiertelna?" "Nie to coś w rodzaju tarczy mentalno-fizycznej.""Pozwolisz że to sprawdzimy? Jane..."
"Ból" Szepneła Jane, a jej głos rezszedł się echem po człym pomieszczeniu.Poczułam przyjemne mrowienie. Zauważyłam strach w oczach Jane, i wtedy mi się przypomniało że odbijanie mojej tarczy działa też na poziomie mentalnym.Jane zaczęła wić się z bólu. Natychmiast to przerwałam"Jane przepraszam cię.""Co się stało?" Mówiłam że ta tarcza odbija, w przypadku darów memtalnych pobieram dar i automatycznie atakuje nim przeciwnika, dopiero po chwili mogę go kontrolować." "Ale jak to możliwe?" " Nie wiem" "Bello, mo bardzo niezwykłe dary, a złaszcza że jesteś człowiekiem, lecz zanim cokolwiek postanowimy czy zaproponujemy powiedz, jak wyciągnełaś od naszych pobrateńców te wszystkie informacje, przeciesz wszscy są świadomi że ujawnienie prawdy jest surowo karane." "Tak to jest karane, ale to ja mam najlepszą karte przetargową, której żaden spodkany przezemnie wampir nie odtzucił, coś co mogą uzyskać dzięki mnie." "Co to takiego?" "Moja krew" Aro oblizał wargi w dobrze znany mi sposób. Wyciągnełam z wewnętrznej kieszeni kurtki litr mojej krwi i podeszłam bliżej do Aro. "Prosze wiem że według oceny waszej rasy moja krew was przyzywa." "Dziękuje. A wracając do propozycji, czy chciałabyś się do nas przyłączyć?" "Nie dziękuje nie po to tu przybyłam, chciałbym zdobyć informacje na temat Cullenów" "Dobrze opowiem ci tylko to może trochę potrwać." "Słyszałam o twoim darze, a skoro je odbijam wystarczy że mnie dotkniesz." "To będzie trudne, jestem przecież twoim naturalnym zagrożeniem." "Wstrzymaj oddech, a ja zajmę się resztą" Zrobił tak jak mu poleciłam i zobaczyłam wszystkich poznałam ich, marzenia, pragnienia, osobowości i myśli...
  KONIEC RETROSPEKCJI
-Żegnaj Bello.
-Pa mamo, kocham cię.
Zaczęłam się oddalać nie patrząc wstecz. Zamykając najbezpieczniejszy rozdział w moim życiu.
 
 
I jak ? Wiem dużo podkradłam z książki i za to przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz